Wydumana astma nie pomoże.
Wzmożono kontrole w autobusach komunikacji miejskiej. Nie wystarczy powiedzieć, że stan zdrowia uniemożliwia noszenie maseczki – mówią policjanci, którzy wspierają kontrolerów i kierowców autobusów w egzekwowaniu przepisów. Od września albo maseczka, albo zaświadczenie lekarskie.
Obowiązek zasłaniania ust i nosa wynika bezpośrednio z Rozporządzenia Rady Ministrów z 15 kwietnia tego roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Nakłada ono obowiązek m.in. „zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski albo maseczki, ust i nosa w środkach publicznego transportu zbiorowego…”
Wymówki nieskuteczne
Nie zawsze kierowcy i kontrolerzy radzą sobie z pasażerami lekceważącymi przepisy bezpieczeństwa. Od kilku tygodni wspierają ich w tym policjanci. Funkcjonariusze interweniują w przypadku pasażerów, którzy, mimo próśb pracowników MZK i firm przewozowych, nie zasłaniają ust i nosa. – Niestety takie sytuacje się zdarzają. To stwarza zagrożenie dla innych podróżnych, którzy niejednokrotnie sami zgłaszają takie sytuacje – mówi podinspektor Andrzej Gryboś, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju. Dodaje, że wbrew obiegowym opiniom, wyegzekwowanie obowiązku zakrywania ust i nosa jest możliwe. – Oczywiście gdy 85-latek tłumaczy policjantowi, że maseczka uniemożliwia mu swobodne oddychanie, a lekarz w tym przypadku nie zaleca jej stosowania, to podchodzimy do sprawy ze zrozumieniem. Jeśli natomiast grupka dwudziestolatków lekceważy przepisy i zasłania się astmą, która zawładnęła nimi wszystkimi, to wówczas konkretny przypadek weryfikujemy w toku postępowania wyjaśniającego – mówi Andrzej Gryboś.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, od września osoba bez maseczki zobowiązana będzie przedstawić zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniu do zakrywania ust i nosa.
500 zł i więcej
Osoby, które stwarzają potencjalne zagrożenie dla innych pasażerów może spotkać sroga kara. Muszą się liczyć z mandatem w wysokości 500 zł. To nie wszystko - jeśli skierowany zostanie wniosek do Sanepidu, to kara może wynieść nawet 30 tys. złotych.